Publikuję na

Bielenda - recenzje

poniedziałek, 27 października 2014

Metabolium - od dzisiaj wszystko będzie inaczej


Witam moje drogie po tak długiej nieobecności, na permanentny brak czasu w pisaniu recenzji oraz odwiedzaniu waszych blogów wpłynęło wiele czynników, ale nie mam tego złego co by na dobre nie wyszło. Dzięki temu mogłam naładować baterie i wrócić do Was pod nową, mam nadzieję lepszą postacią. Ci z was którzy śledzili mnie na instagramie wiedzą co się ze mną działo i na czym się skupiłam. Serdecznie dziękuje, że nadal jesteście ze mną. Od dziś blog dostał nową nazwę i własną domenę. Zmieniła się nie tylko szata, czy nazwa bloga, ale i sposób prowadzenia oraz rodzaje wpisów. Mam nadzieję iż taka formuła będzie Wam bardziej przyjazna oraz ciekawsza.

Na recenzje zapraszam na
 www.beauty-woman.pl

http://www.beauty-women.pl/metabolium-od-dzisiaj-wszystko-bedzie-inaczej/

poniedziałek, 29 września 2014

Remont


piątek, 16 maja 2014

Staje się włosomaniaczką - CeCe Med Silk na ratunek włosom

Po przykrych doświadczeniach z produktami do włosów naturalnymi, eko, bio itp. postanowiłam wrócić do kosmetyków o bardziej chemicznym składzie. W drogerii HeBe trafiła się okazja na zakupienie szamponów Szwedzkiej firmy CeCe Med w promocyjnej cenie 19.90 zł. Od dawna miałam ochotę zostać właścicielką któregoś z ich produktów, lecz cena w wysokości 30.00 zł za sztukę odstraszała mnie skutecznie .Obawiałam się wtopienia kasy w kosmetyk, który okaże się nieodpowiedni dla mojej czupryny. 


CeCe Med posiada bardzo szeroką gamę produktów pielęgnacyjnych w skład której wchodzą kosmetyki do włosów: suchych, tłustych,  z łupieżem, przeciw wypadaniu oraz skóry wrażliwej. Każda z wymienionych linii oprócz szamponów ma dodatkowe "akcesoria" i tak szampon, który zakupiłam można uzupełnić w: odżywkę, make, koncentrat, serum, fluid, spray dodający objętości, odżywkę dwufazową, piankę, lakier i nabłyszczacz. Uff jak bym miała to wszystko w łazience spędzałabym 3 razy tyle czasu niż dotychczas. 





Należy zaznaczyć, że cała linia jest antyalergiczna i nie uczula, a kosmetyki są produktami profesjonalnymi. Czynniki aktywne w szamponie to: *Jedwab, który odpowiada za nawilżenie, regenerację, nadanie połysku, miękkości i zdrowego wyglądu. *Olej z kiełków pszenicy - łagodzi podrażnienia, przeciwdziała starzeniu, chroni przed odbarwieniem. *Proteiny pszenicy - wzmacniają, dodają objętości. *Lotne fluidy silikonowe - sprawiają, że włosy łatwiej się rozczesują.



Skład: aqua, sodium laureth sulfate, MEA-lauryl sulfate, laury glucoside, cocamide DEA, PEG-7 glyceryl cocoate, glycerin, polyquaternium-7, glycol distearate, coca-mide MEA, laureth-10, laureth-2, PEG-60 corn glycerides, hydrolyzed silk, EDTA, hydrolyzed wheat protein, ethoxydi-glycol, propylene glycol, butylene glycol, tussilago farfara leaf extract, glucose, PEG-150 pentaerythrityl tetrastearate, PEG-6 caprylic/capric glycerides, panthenol, calcium panto-thenate, niacinamide, 2-bromo-2-nitropropane-1,3, citric acid, mica, titanium dioxide, benzophenone-4, parfum.



Na zdjęciach opakowanie jest dość widoczne, więc na jego temat nie będę się rozpisywać, powiem tylko, że jest ono wygodne w użyciu, a produkt dobrze zabezpieczony przed wylaniem się z buteleczki. Do tego wewnątrz pudełeczka znajdziemy ulotkę informacyjną w kilku językach o innych produktach CeCe Med. Wydajność szamponu jest bardzo wysoka, świetnie się pieni i wystarczy nam niewielka ilość aby dokładnie umyć włosy. Całe opakowanie wystarczyło mi na 12 tygodni, przy czym myję włosy 4-5 razy w tygodniu. Zapach bardzo przyjemny, delikatny utrzymujący się na włosach. 



Moje włosy były bardzo zniszczone, połamane, suche, matowe, nie układały się, a końcówki wołały o pomstę do nieba. Nie będę wam wciskać, że sam szampon dokonał cudu i na chwilę obecną mam nieziemsko lśniące, zdrowe włosy. Niestety, takiego efektu nie uzyskałam, ale zauważyłam wiele pozytywnych zmian. Włosy powoli zaczęły odzyskiwać swój naturalny kolor i blask, stały się delikatne i miękkie w dotyku (śliskie) szampon nie obciążył ich, lecz dodał lekkości.
Włosy są bardziej podatne na modelowanie, znacznie łatwiej rozczesują się i gdybym nie była tak bardzo zadowolona z ich miękkość to bym nie macała się po czuprynie cały czas, a włosy prawdopodobnie nie przetłuszczały by się tak.

Pojemność 300ml


Muszę was ostrzec przed jedną rzeczą jaka miała u mnie miejsce gdy zaczęłam moją przygodę z CeCe Med. Mianowicie w pierwszych dwóch tygodniach skóra na czole i policzkach zaczęła delikatnie się złuszczać, Był to efekt oczyszczania się skóry głowy. Zapytacie skąd ta pewność, że to wina szamponu, już tłumaczę. W tamtym okresie nie zmieniłam żadnego innego produktu do pielęgnacji oprócz szamponu, a moje podejrzenia potwierdziła kosmetyczka, u której w tym samym czasie wykonywałam zabieg zamknięcia naczynek. Oczywiście sytuacja się unormowała i jestem zadowolona z działania szamponu tak bardzo, że zakupiłam kolejny wraz z odżywką. 

Pozdrawiam Sówka 81 i czekam na wasze opinie o tym produkcie oraz na typy waszych ulubionych produktów do włosów. 





czwartek, 15 maja 2014

W kolorach lata - lakiery WIBO Lovely

"Na dworze zima, jak nie to leje deszcz, naciągnę  kołdrę, tak lepiej to wiem (...)" Witam was moje drogie słowami piosenki niegdyś znanej i powszechnie lubianej, gdyż taki opis pogody jaką mam za oknem od paru dni jest jak najbardziej trafny, lecz aby troszkę rozjaśnić sobie te zimne deszczowe dni postanowiłam zmienić swoje plany blogowe i napisać post o letnich kolorkach na paznokcie jakie ostatnio zakupiłam w drogerii Rossmann. Zapraszam!!! 


Po wiosennych porządkach okazało się, że większa część mojej skromnej kolekcji lakierowej jest w opłakanym stanie i tym samym zostałam zmuszona do zakupu nowych lakierków. Nie chciałam wydawać zbyt dużej kasy gdyż, należę do osób które szybko się nudzą i potrzebują częstych zmian. Nie mam zbyt wiele miejsca na przechowywanie tego całego majdanu, więc nie będzie mi żal wyrzucić ich po sezonie wiosenno-letnim, a w przyszłym roku zakupić nowych. 





Kolor został nazwany prze ze mnie "błękitna laguna", więc daj się porwać lagunie, unieść na jej falach, pomaluj swoje paznokcie błękitem morza. "Laguna" mieni się perłą bardzo subtelnie i delikatnie. Nie jest to typowy lakier perłowy, lecz z lekką poświatą "drobinek" perłowych, które uroczo odbijają promienie słoneczne dając efekt trójwymiarowości. 


Pastelowy róż, również zasłużył sobie u mnie na drugie imię "Lolly pop". Oto lakier dla prawdziwych cukiereczków. Poczuj się jak słodki lizaczek malując swoje pazurki słodziutkim różem. Niczym miękka wata cukrowa zmysłowo i delikatnie nada paznokciom odrobiny wdzięku a za razem elegancji. 







Lakiery utrzymują się około 3-4 dni, można położyć tylko jedną warstwę, lecz przy dwóch kolor jest znacznie głębszy i bardziej wyraźny. Pędzelek jest w miarę wygodny, nie mam problemów z równomiernym rozłożeniem koloru, sama emalia bardzo ładnie rozpływa się na płytce (nie rozlewa). Czas schnięcia jest zróżnicowany, oczywiście jedna warstwa lakieru bez podkładu wysycha w kilka minut, więc analogicznie gdy dokładamy kolejne porcje ten czas będzie się wydłużał. Nie sądzę aby to trwało dłużej niż przy innych lakierach. Polecam wam te lakierki, jest to fajna linia, która ma szeroką gamę kolorystyczną w radosnych ciepłych odcieniach. 


Ogłoszenie 

Dziś odebrałam e-mail,  którego treścią jest propozycja "reklamy" na moim blogu nowej linii produktów wyszczuplających Pat&Rub. Ogółem chodzi o to aby na blogu Kobiety po 30 ukazał się post opisujący tą linię  kosmetyki. Pytam więc was moi Czytelnicy czy macie ochotę zobaczyć taką notkę? Gdyż śmiem twierdzić, że wiele innych blogerek otrzymało taką propozycję, a co za tym idzie takich wpisów pojawi się mnóstwo. 

Decyzje pozostawiam wam Kochani piszcie w komentarzach jaka jest wasza opinia na temat takiej akcji i oczywiście między wierszami co sądzicie o dzisiejszej notce. 




Pozdrawiam Cieplutko z mokrego Tarnowa Sówka 81 

wtorek, 13 maja 2014

Odmładzaj ciało z Bielendą - zakochaj się w Afryce

Witaj świecie!!! Dzisiejszy post w szczególności chcę zadedykować kobietom, które są właścicielkami magicznego wieku lat trzydziestu. Tak dziewczyny, nie ma nic piękniejszego stąpającego po tym świecie niż miła, uśmiechnięta, zadbana trzydziestka. Niezależnie od Waszego rozmiaru, wzrostu,  koloru włosów, oczu, itp. jesteście prawdopodobnie w najlepszym i najatrakcyjniejszym okresie waszego życia, a z wiekiem będzie coraz lepiej. Nie żeby poprzednie lata były gorsze, lecz niech każda z was przyzna się przed sobą, czy teraz nie jest pewniejsza siebie, bardziej świadoma własnych potrzeb oraz atrakcyjności. Jestem pewna, że tak. To dla nas koncerny kosmetyczne prześcigają się w produkcji co raz to nowszych, lepszych, wręcz idealnych produktów do pielęgnacji tych boskich ciał, a zadowolić trzydziestkę nie jest tak łatwo :).




Dzięki współpracy z Firmą Bielenda miałam możliwość testowania serię kosmetyków odmładzających do ciała z linii Afryka SPA. W moim zestawie pojawił się odmładzający mus, odmładzające mleczko do ciała oraz odmładzający peeling cukrowy. Choć producent nie zawarł takiej informacji na żadnym z opakowań kosmetyków  tej linii osobiście uważam, że jest ona skierowana dla nas moje drogie trzydziestki, ale koniec ze słodzeniem i do sedna. Na widelec jako pierwszy zostanie wzięty peeling cukrowy. Stali czytelnicy bloga znają mnie i wiedzą, że mam małego świra na punkcie peelingów do ciała, a moimi faworytami w tej kategorii są właśnie peelingi cukrowe. 

 

Na wstępie kilka niezbędnych informacji od producenta. Peeling wykorzystując niezwykłe właściwości roślin rytualnych Afryki aktywnie regeneruje skórę, przywraca jędrność, elastyczność. Ciało odzyskuje miękkość, gładkość i właściwe nawilżenie. Egzotyczny, ciepły i korzenny aromat peelingu poprawia samopoczucie, pobudza i dodaje energii. 
Daktyl i kokos zawarty w peelingu zmiękcza naskórek, nawilża, nadaje skórze jedwabną gładkość, przeciwdziała procesom starzenia.

Skład: Sucrose, paraffinum liquidum (mineral oil), petrolatum, silica, PEG-40/45 hydrogenated castrol oil, caprylic/capric triglyceride, argania spinosa karnel oil, cocos nucifera (coconut) oil, phonix dactylifera (date) fruit extract, propylen glycol, tocopherol, beta-sitosterol, squalene, ascorbol palmitate, parfum (fragnace), hexyl cinnamal, hydroxyisohexyl 3-cyclohexene carboxyaldehyde, linalool, limonene, CI 26100 (D&C Red No. 17)


Nie ma co rozpisywać się na temat opakowanie, fotki mówią same za siebie. Moim skromnym zdaniem jest ono wygodne, estetyczne, chroni produkt przed niekontrolowanym "wyjściem z pudełeczka", a szata graficzna została idealnie dopasowana do zawartości. Wszystko gra i buczy, jest jak powinno być. 

Zapachem można się zachwycić. Pamiętam gdy pierwszy raz otworzyłam pudełeczko: wow zakochałam się. Teraz wącham puste opakowanie i nie wiem jak słowami mam opisać wam tą cudowną woń. Delikatna, lekko pudrowa, słodka lecz nie za bardzo, odświeżająca i relaksująca, a jednocześnie świeża-energetyzująca. Delikatnie wyczuwalny kokos miesza się z słodyczą daktyli dając tym samy wyjątkowo aromatyczną kompozycję. Oczywiście zapach to kwestia gustu każdej z nas, lecz w tym przypadku jestem skłonna stwierdzić, że taki aromat zadowoli większą część kobiecej społeczności. 


Dodatkowy walorem peelingu jest jego kolor - żywa, energetyzująca, czerwień pobudza do działania i używania kosmetyku. Peeling jest raczej z gróboziarnistych, świetnie radzi sobie z ścieraniem martwego naskórka, wygładza i odświeża ciało. Uwielbiam gdy cukrowe drobinki peelingu rozpuszczają się podczas masażu, a całość takiego zabiegu jest uwieńczona delikatną, odprężoną, nawilżoną, ujędrnioną skórą. Lecz pomimo wyżej wymienionych zalet najlepszą cechą peelingu jest pozostawiana na skórze warstwa lekkiego natłuszczenia jak po użyciu oliwki na wilgotną skórę. Kocham peelingi cukrowe właśnie za tą cechę. 


Następny w kolejce jest odmładzający mus do ciała nawilżenie i regeneracja z bio olej arganowy.
Skład: Aqua (water), caprylic/capric triglycerlide, butyrospwrmum parkii (schea butter), glycerin, gryceryl stearate, isononyl isononanoate, cyclopentasiloxane, cetearyl alcohol, potassium cetyl phoshate, phoenix dactylifera (date) fruit extract, argania spinosa kernel oil, cocos nucifera (coconut) oil, allantoin, propylene glycol, ammonium acryloyldimethyltaurate/VP copolymer, citric acid, disadium EDTA, phenoxyethanol, ethylhexylglycerin, DMDM hydantoin, parfum (fragnace), hexyl cinnamal, hydroxyisohexyl 3-cyclohexene carboxyaldehyde, linalool, limonene, eugenol.



Ponieważ peeling i mus są z jednej serii to nuta zapachowa oraz działanie (oprócz peelingowania) jest identyczna zaś opakowanie różni się jedynie kolorem pojemniczka. Z pewnością pamiętacie moją pierwszą recenzje podobnego produktu z Bielendy Ujędrniającego musu z linii Azja SPA, do którego miałam zarzut w postaci zbyt rzadkiej konsystencji. Testując mus "Afryka" odnosiłam wrażenie, że jego konsystencja jest nieco mocniejsza, nie przeciekał on przez palce, wygodnie się nakładał. Mus w połączeniu z peelingiem daje świetne rezultaty, skóra jest odpowiednio nawilżona, nie tłusta. Kosmetyk szybko się wchłania, a jego zapach bardzo długo utrzymuje się na skórze, przenikając na odzież w ciągu dnia jest subtelnie wyczuwalny.



Ostatnim kosmetykiem w paczce było odmładzające mleczko do ciała Również jak jego poprzednicy zawiera bio olejek arganowy oraz wyciąg z kokosu i daktyli. Od musu różni się kolorem, opakowaniem i konsystencją, która jest bardziej treściwa. Mus został zamknięty w podłużnym, przeźroczystym plastikowym pojemniku z dozującą pompką, która bardzo ułatwia jego aplikacje. 

Mleczko bardzo przypadło mi do gustu z resztą jak cała linia Afryka. Moja skóra była zadowolona z tej współpracy. Ciało uzyskało gładkość, wyczuwalną w dotyku jędrność i dobre nawilżenie. Jak zwykle musiałam dwukrotnie nakładać za równo mus jak i mleczko na nogi, gdyż ta strefa mojego ciała jest wyjątkowo sucha i trudna do nawilżenie, lecz pomimo tego małego mankamentu oba produkty spisały się na złoty medal. 


Wydajność tych produktów jest całkiem niezła: peeling oraz mus równocześnie zaczęłam stosować 28 marca 2014, mus zużył się po około 4 tygodniach, stosowny codziennie, zaś peeling, który nakładałam dwa razy w tygodniu pociągnął prawie dwa miesiące, co dało mi możliwość połączenia go z mleczkiem. Mleczko ma podobną wydajność do musu, obecnie w opakowaniu mam jeszcze 1/3 produktu. Kosmetyki są łatwo dostępne w każdej drogerii, a ich ceny wahają się w przedziale od 16.00zł do 18.00zł. Uważam, że ceny nie są specjalnie wysokie, a kosmetyki bardzo dobrej jakości. Serdecznie polecam i namawiam do wypróbowania, Ja z pewnością powrócę do nich w przyszłości. 

Ciszę się, że mogłam przedstawić wam właśnie takie produkty, których sposób działania jest w szczególności ukierunkowany na spowolnienie procesu starzenia się skóry oraz odmłodzenia. Czekam na wasze opinie, komentarze i jestem bardzo ciekawa co wy sądzicie o całej serii Afryka SPA oraz czy macie podobne odczucia do moich. 

Pozdrawiam Sówka 81 

Kosmetyki testowałam dzięki współpracy z Bielenda  co nie wpłynęło na moją ocenę produktów. 

ps. klikając na poniżysz paner zastaniesz przekierowany bezpośrednia na stronę Bielenda gdzie dowiesz się więcej o linii Afryka SPA. 







sobota, 19 kwietnia 2014

Wesołego jajeczka



Wesołego zająca, co śmieje się bez końca. Szczerbatego barana, co beczy od rana. Radości bez liku,pisanek w koszyku. I wielkiego lania w Dniu Mokrego Ubrania życzy Sówka 81 

czwartek, 17 kwietnia 2014

Na gościnnych występach. Recenzje Balea balsam do ust & balsam rozświetlający



Hello kobiety. Pewnie pamiętacie, że jednym z punków regulaminu mojego ostatniego rozdanie było przesłanie recenzji wygranego produktu i tym właśnie sposobem dziś gościnnie na blogu kobiety 30+ recenzja od MOJE PASJE Pamiętnik kręconowłosej pisany szminką czyli moje pasje. Serdecznie zapraszam na małą przerwę z kawką w tym przedświątecznym kieracie, życzę miłej lektury. 





Produktów z Balea miałam kilka i wszystkie bardzo mi się spodobało. Szkoda, że w Polsce nie ma dostępu do tych kosmetyków.
Ale przejdźmy do samego balsamiku do ust:
- bardzo dobrze nawilża: strasznie mam popękane i spierzchnięta usta, smaruje je balsamem kilka razy dziennie i wyglądają o wiele lepiej
- pozostawia na ustach lekką poświatę, nie trzeba używać błyszczyka, nie pozostawia koloru na ustach
- nie klei się
- zapach jest mało wyczuwalny
- sprawdza się jako baza pod szminkę
- ma gęstą konsystencję, trochę trudno go wycisnąć
- opakowanie jest praktyczne i estetyczne i wygodne, wyciskana tubka jest higieniczna i łatwo się z niej korzysta
- nie jest drogi, kosztuje ok 7 zł



Pielęgnacja i ochrona. Balsam Urea z efektem SOS i natychmiastowa ochrona nawilża usta i wygładza je od razu po użyciu. Kompleks składników Urea, pantenol i alantoina wspomagają regeneracje suchych i spierzchniętych warg. 
Produkt wegański. 



Balsam z Balei bardzo polubiłam, nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Ale raczej nie kupię drugiego opakowania, bo lubię testować nowe rzeczy i rzadko powracam do tych samych szminek i błyszczyków.
Miałyście go?




Opakowanie: plastikowa tuba o pojemności 200 ml, bardzo fajne, kolorowe, przyciąga wzrok, zamykana na wygodny korek, z tyłu opakowania skład i informacje o produkcie
Zapach: zapach egzotyczny, czuć kiwi i kokos, lekko mdły, utrzymuje się na ciele,myślałam że będzie bardziej rześki.
Dostępność: możemy go kupić za granicą w drogeriach DM, niestety nie jest dostępny stacjonarnie w PL Cena: 1,95 euro


Konsystencja: jak typowy balsam, kremowa, nie za rzadka, lekka, dobrze się rozsmarowuje, po posmarowaniu zostawia na skórze lekką powłokę, zawiera mnóstwo drobinek
Działanie czyli moja opinia: Balsam delikatnie nawilża, wydaje mi się, że z bardzo suchą skórą nie da sobie rady. Dzięki zawartości drobinek skóra jest rozświetlona.  Świecenie się nie jest bardzo widoczne, nie nachalne. Po użyciu skóra staje się miękka i gładka w dotyku. Produkt mnie nie podrażnił ani nie uczulił. Bardzo lubię w nim zapach, i to że jest wyczuwalny po użyciu na ciele.  Szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy na ciele.
Wydajność jest bardzo dobra. Po aplikacji należy myć ręce, bo możemy być "całe" w drobinkach. 
Od producenta
Poczuj prawdziwy wakacyjny klimat z rozświetlającym tropikalnym balsamem do ciała Balea.
Letni, tropikalny zapach soczystych owoców pobudzi Twoje zmysły, a złote, rozświetlające drobinki, nadadzą Twojej skórze niesamowitego wyglądu. Lekka formuła balsamu sprawia, że szybko się wchłania, pozostawiając skórę świeżą i gładką, zapewnią jej miękkość i delikatność, a także długotrwałą ochronę przed wysychaniem.
Przeznaczony do każdego rodzaju skóry.
Utrzymuje prawidłowe pH.
Przebadany dermatologicznie.


Podsumowując:  balsam bardzo mi się spodobał, czekam na lato aby używać go na opaloną skórę. Wtedy opalenizna dzięki drobinką będzie ładnie podkreślona. Dla mnie jeden z lepszych balsamów, ale ja nie mam wymagającej skóry.
Była to edycja limitowana, więc nie w
iem czy jest jeszcze dostępny w sprzedaży.


Na więcej recenzji zapraszam na bloga Moje Pasje 
Pozdrawiam Sówka 81 

wtorek, 8 kwietnia 2014

Czasami trafi się perełka, a czasami bubel :(


 Dziś będzie post z cyklu: narzekania na własne życzenie. Po pierwsze "Poczta Polska" znów zawiodła, od ponad dwóch tygodni jedna z blogerek nie otrzymała jeszcze przesyłki z wygraną z ostatniego rozdania, które organizowałam. Po drugie dziś  zabłądziłam na rowerze, a aplikacja endomondo zżarła mi baterię i nie mogłam uruchomić nawigacji, a co za tym idzie w miarę szybko wrócić do domu, co zaowocowała pokonaniem trasy około 42 km. Paskudne skutki tej wycieczki odbiły się na moich kolanach, bolą mnie okrutnie (nie były jeszcze gotowe na taką trasę). Po trzecie jakiś czas temu na promocji w HEBE zakupiłam żel pod prysznic i do kąpieli Body Resort z serii Exotical z Guava extrakt, który okazał się totalnym bublem i właśnie o nim będzie dzisiejszy wpis.



Jak już wspomniałam żel kupiłam na wyprzedaży w HEBE, kosztowała koło 6.00zł. Nie liczyłam na jakieś cuda, chciałam go mieć jako produkt podręczny, głównie miał mi służyć po basenie, czy siłowni do szybkiego prysznicu, lecz takiej porażki to Ja się nie spodziewałam. Oprócz wygodnego i estetycznego opakowania nic więcej dobrego o tym produkcie nie napiszę.



Teraz sobie ulżę. Konsystencja normalna jak to żelu pod prysznic. Zapach troszkę słodkawy, praktycznie nie wyczuwalny, więc nie ma co liczyć na to, że nasza skóra będzie nim pachnieć. Bardzo mała wydajność, trzeba nałożyć sporą ilość na gąbkę aby zaczął się pienić, a pieni się marnie. Myje, ale zwykłe mydełko w kostce z kiosku na rogu za 2 zł również myje. 



Jak widać na fotce żel jest zupełnie przeźroczysty to opakowanie nadaje mu ładny malinowy kolor, który oprócz ceny zachęcił mnie do zakupu. Ten kosmetyk robi nic dla naszego ciała (myje), nie nawilży, nie zrelaksuje, nie poczujemy się po nim dopieszczone i usatysfakcjonowane zakupem. 
Nigdy więcej  nie zdecyduje się na ten zakup, chyba że będzie w cenie najtańszego mydełka w wyżej wymienionym kiosku. 
Nie polecam, nie kupię, jakoś zmęczę. 

Dziewczyny czekam na wsze opinie tego kosmetyku, może to Ja jestem jakoś przewrażliwiona na punkcie produktów pielęgnacyjnych i wymagam od nich zbyt wile. Jeśli miałyście styczność z tym żelem napiszcie koniecznie jak wy go odbieracie. 


Pozdrawiam Sówka 81 

środa, 2 kwietnia 2014

By Dziubeka. Odświeżenie biżuterii na wiosnę

Halo jest tam jeszcze ktoś? Pogoda piękna więc wszyscy pouciekali na słoneczko. No i się wam nie dziwie szkoda siedzieć w domu kiedy tak cudnie jest na zewnątrz. Ja również za chwilkę uciekam, znalazłam sobie fajną trasę rowerową i muszę ją sprawdzić. Zaczynam poznawać Tarnów od strony "rowerowej" i bardzo mi się ten zamysł podoba. Nim ruszę w trasę chciałam pokazać wam co udało mi się upolować w internetowym sklepie By Dziubeka. W minionym tygodniu outlet został dodatkowo przeceniony, no żal było nie wziąć :). 



Już w poprzednim roku miałam przyjemność zakupienia kilku produktów By Dziubeka. Pomimo iż jest to biżuteria sztuczna, wykonana z półfabrykantów to jest ona wyjątkowa i w miarę trwała, a Dziubeka ma dużą gamę kolorów, materiałów, wzorów z których można wybierać do woli. Dodatkowym plusem będą zróżnicowane ceny i liczne wyprzedaże na których można kupić dobry produkt w fajnej cenie. A teraz co udało  mi się kupić. 


cena 24. 50 zł
Na tą bransoletkę czaiłam się chyba od lipca ubiegłego roku, odstraszała mnie jej cena wyjściowa 138.00zł. Doczekałam się przeceny i jest moja. Bransoletka wykonana z metalu w kolorze miedzi z splotem podłużnych oczek. Wygląda na masywną i bogatą, ma wygodne zapięcie .Niestety posiada feler, jest troszkę szeroka i usztywnia się na ręce. Nie jest to wielki kłopot więc moje zadowolenie z tego zakupu oceniam na +5. 


Cena 4.75 zł

Temu uroczemu motylkowi nie mogłam się oprzeć i jeszcze w takiej cenie, same przyznacie. Bransoletka skręca się dwukrotnie na ręce a magnetyczny motylek szybko zamyka całość. Łatwa i wygodna w obsłudze, wykonana z rzemyka w brązowym metalicznym kolorze. To bransoletka która będzie moją ulubioną tego lata. Jej cena wyjściowa wynosiła 39.00 zł. 




Skusiłam się również na kolczyki nie przypuszczając, że będą sięgać poniżej obojczyka. Teraz sama nie wiem, czy taka długość będzie mi odpowiadać. Nigdy wcześniej nie miała kolczyków dłuższych niż do ramion i tą długość uważała za zbyt dużą. Myślałam żeby je troszkę skrócić, lecz obawiam się, że stracą swój urok. 



Cena 3.00zł



Rzutem na taśmę do zakupów dodałam krótki naszyjnik. Delikatne srebrne serduszko z cyrkoniami zostało zawieszone na pastelowo niebieskiej tasiemce jubilerskiej. Mamy możliwość regulacji długości naszyjnika dzięki łańcuszkowi. Początkowa cena naszyjnika to 39.00 zł. 






Tak prezentują się moje zdobycze z By Dziubeka kupione na wyprzedaży w dziale Outlet, gdzie ceny produktów zostały dodatkowo obniżone po przez kupon rabatowy, który dostałam za punkty uzyskane z poprzednich zakupów. Przesyłka kosztowała mnie 7.00zł i została dostarczona do paczkomatu. Za całe zakupy zapłaciłam 44.00 zł. 

Dajcie znać czy znacie By Dziubek i czy lubicie? 
Pozdrawiam Sówka 81

piątek, 28 marca 2014

Byłam w Azji i Ameryce. Bielenda Peeling solny & Ujędrniający mus do ciała

Na pewno znacie już linie produktów Bielenda Egzotyczne SPA, w której znajdziemy kosmetyki inspirowane "niezwykłym światem roślin i zapachów z najdalszych stron świta". Miałam ostatnio przyjemność testować dwa produkty z tej serii. W mojej przesyłce od Bielendy między innymi znalazły się: nawilżający peeling do ciała z wyciągiem z jagody acai i awokado z serii Ameryka oraz ujędrniający mus do ciała z wyciągiem z imbiru i kardamonu z linii Azja. Nie przeciągając zapraszam na recenzję. 



Na początek peeling solny i jego cele: *aktywnie regeneruje, *nawilża i ujędrnia skórę.* ciało odzyskuje niezwykłą miękkość, gładkość i elastyczność. *Świeży, energetyzujący i egzotyczny aromat poprawia samopoczucie, pobudza i dodaje energii. 
Jagoda Acai oraz Awokado - intensywnie wzmacnia i regeneruje skórę, wspierają ją w walce z procesami starzenia, oczyszczają organizm. Poprawia jędrność i sprężystość ciała. 





Skład: sodium chloride, paraffinum liquidum, (minerla oil), petrolatum, PEG-40/50 hydrogenated castrol oil, caprylic/capric triglyceride, pistacia vera, seed oil, persea gratissima (awocado) oil, euterpe oleracea (assai) fruit extrakt, polyethylene, tocopherol, beta-sitosterol, squalene, ascorbyl palmitate, maltodextrin, parfum (fragrance), butylphenyl mathylpropional, hexyl  cinnamal, limonene, linalool, CI 47000(D&C Yellow), CI 61565(D&C Green No.6)



Zapach: świeży, ożywczy, cytrusowy, energetyzujący (lubię takie).

Konsystencja: pół stała,  średnio-ziarnista, tłustawa, łatwo się nakłada i rozciera. 

Zalety: ładne, wygodne, bezpieczne opakowanie, przyjemny zapach, wyrazisty energetyczny kolor, dobre działanie peelingujące, świetnie ściera martwy naskórek przygotowując skórę do dalszej pielęgnacji. Po spłukaniu pozostawia lekko tłustawą warstwę, która daje uczucie nawilżenia i odżywienia skóry. Moja skóra stała się ciut jędrniejsza i bardziej elastyczna oraz miła i gładka w dotyku. Dostępny praktycznie w każdej drogerii. 

Wady: może jest to moja wina bo pakowałam na siebie ogromną jego ilość podczas kąpieli, czasami nawet peelingowałam się dwukrotnie w trakcie jednej kąpieli (stosując go 2-3 razy w tygodniu), więc znikł z pudełka w ekspresowym tempie, byłam zaskoczona i zdziwiona, że tak szybko się zużył. 



Azja Spa Ujędrniający mus do ciała Imbir&Kardamon, nawilżenie+ujędrnienie. Ten mus wykorzystuje niezwykłe właściwości roślin rytualnych Azji - *aktywnie nawilża, *ujędrnia i uelastycznia, * ciało odzyskuje niezwykłą miękkość i sprężystość. *Orientalny, intensywny i pobudzający aromat musu poprawia samopoczucie, *aktywizuje i dodaje energii. 
Imbir i Kardamon - mają właściwości pobudzające, przyspieszające przemianę materii, wspomagające spalanie tkanki tłuszczowej, oczyszczają z toksyn.  

Zapach: lekko słodkawy, pudrowy, lecz przyjemny i relaksujący. Z pewnością główną nutą zapachową jest kardamon, wiem jak pachnie świeży imbir, gdyż często używam go w kuchni, a w tym musie jest praktycznie niewyczuwalny. 




Konsystencja: nie wiem jak Wam, lecz mi słowo mus kojarzy się z czymś gęstym, lepkim, słodkim, pysznym. Owszem mus jet słodki i można mieć chęć wyjeść go z pudełka, ale konsystencji musu, przynajmniej w moim mniemaniu, nie posiada. Jest bardzo rzadki, przecieka przez palce, czasami podczas aplikacji spora jego część trafiała na podłogę w łazience niż na mnie. 


Zalety: szybko się wchłania, słodko pachnie, odpręża, umiarkowanie nawilża, zapach utrzymuje się bardzo długo, przenika na odzież i pozostaje na niej. Moja pidżama jeszcze rano pysznie pachniała. Przyjemna dla oka szata graficzna opakowania, bez zbędnych sloganów reklamowych. 

Wady: zbyt rzadka konsystencja, wolę bardziej treściwe. Mam bardzo suchą skórę, zwłaszcza na nogach i z tym miejscem nie bardzo dawał sobie radę. Mała wydajność. 



Ogółem: oba produkty są świetnym pomysłem. Rzadko spotykane nuty zapachowe to strzał w dziesiątkę, uwielbiam próbować czegoś nowego, wtedy odkrywam, że zapachy, za którymi średnio przepadam stają się moimi ulubionym. Jeśli miałabym wybierać z przedstawionej wam dwójki to moim ulubieńcem będzie peeling solny i nie tylko dla tego, że mam świra na punkcie peelingów, lecz z powodu zapachu, którym mnie urzekła, pozytywnym działaniem oraz świeżym, żywym kolorem. 

Wiecie już co wam polecam na weekend . Wypróbowanie czegoś, czego nigdy byście nie spróbowały. 
Miłej zabawy i udanego weekendu. Czekam na wasze opinie. 

Pozdrawiam Sówka 81