Publikuję na

Bielenda - recenzje

środa, 31 października 2012

Bioderma ampułki Matricium

Przedstawiam Panią najnowszy preparat upiększająco-odładzający jaki dostałam do testowania, a mianowicie są to ampułki Matricium Laboratoire Bioderma. Jako kobieta po 30 nie mogłam się doczekać tej przesyłki i aż mnie palce mierzwiły gdy kurier zapukał do moich drzwi, żeby jak najszybciej dobrać się do paczki. Wiąże z tym produktem wielkie nadziej, lecz zdaje sobie sprawę, że nie zrobi on zemnie "osiemnastki", a może tak ?. Pomarzyć zawsze można, a jak się w coś mocno wierzy to podobno się spełnia. Pierwszym krokiem było uważne przeczytanie załączonej do paczki  ulotki, która zawiera wyczerpujące informacje o produkcie.


Bioderma Ampułki Matricium 

Matricium to pierwszy produkt o statusie wyrobu medycznego działający na przyczyny starzenia się skóry. 
Nie jest on oni cząsteczką ani też kosmetykiem, lecz wysokiej klasy środkiem odżywczym dla komórek, który stanowi jedną całość. Jego formuła składa się z 63 biomimetycznych aktywnych składników, niezbędnych do przedłużenia komórkom życia i syntezy nowych tkanek. Matricium jest produktem wspomagającym regeneracje zniszczonych tkanek skóry w przypadku powierzchniowych uszkodzeń, które nie krwawią i nie wykazują wysięku, będąc skutkiem terapii deramtologicznych, zabiegów laserowych, peelingów, dermobrazji, nacięć i oparzeń pierwszego stopnia. Matricium wskazany jest również do regeneracji skóry w przypadku miejscowych podrażnień spowodowanych przez czynniki fizyczne jak słońce, wiatr, zimno, zaburzenia hormonalne. 

  • stymuluje syntezę komórek i przywraca im naturalne funkcje życiowe
  • pobudza namnażanie się komórek i odbudowę naskórka
  • zwiększa syntezę fibroblastów odpowiedzialnych za produkcje włókien kolagenu i elestyny
  • chroni przed działaniem wolnych rodników.


Najważniejsze składniki to: 

Peptydy-wspomagają metabolizm skóry.
Aminokwasy- niezbędne do podziału komórek. Podobnie jak enzymy aminokwasy są wykorzystywane w trakcie procesu syntezy protein (np. kolagen, elastyna)
Sole Mineralne- pomagają utrzymać równowagę osmotyczną i dobrze nawilżony naskórek dzięki swoim wiązaniom cząsteczek wody. 
Pierwiastki śladowe- kofaktory wielu enzymów biorące udział w metabolicznych reakcjach chemicznych zachodzących w organizmie.
Witaminy- czynniki namnażania się i regeneracji komórek naskórka.
Cukry- niezastąpione źródło energii wszelkich biologicznych procesów w szczególności regeneracji komórek i tkanek.
Kwas Hialuronowy- główny składnik macierzy pozakomórkowej.
Nukleotydy i ich składniki- stanowią podstawę struktury DNA.


Siła i oryginalność MATRICIUM tkwi w tym, że do produkcji wykorzystano wyłącznie składniki naturalne znajdujące się w skórze. Dzięki tym właściwościom produkt uzyskał między narodowy patent, jako sterylny wyrób medyczny. Oprócz dostarczania skórze aktywnych składników, zawiera substancje które działają także w jej najgłębszych warstwach. Dzięki temu odżywczemu i w 100% przyswajalnemu przez skórę produktowi skóra może się naturalnie, głęboko i trwale regenerować. 
Konsystencja  jest płynna, jak woda, dzięki czemu środek całkowicie i błyskawicznie się wchłania, nie pozostawiając na skórze żadnego osadu. 
Nie zawiera żadnych kosmetycznych substancji, czy tez składników obcych dla skóry. Taki skład zapewnia absolutną tolerancje, nawet przez skórę wrażliwą i bezpośrednio po zabiegach medycznych. Matricium może być używane równolegle z innymi produktami pielęgnacyjnymi i oczyszczającymi. 


1 ampułka, 1ml pojemności 


Stosowanie: Standardowa kuracja polega na zastosowaniu 30 ampułek znajdujących się w opakowaniu, w ciągu 30 dni. Ja dostałam 3 opakowania po 5 sztuk.
Preparat nakłada się dwa razy dziennie (rano i wieczorem) na suchą i oczyszczoną skórę. Pokrywamy całą twarz, skórę wokół oczu, szyje i dekolt. Po wchłonięciu się produktu można użyć stosowany zazwyczaj krem. Produkt może być stosowany w każdym wieku, a w szczególności po 30-35 roku życia. 


Myślę, że troszkę przybliżyłam wam ten produkt. Jak na razie, nic więcej o nim nie mogę powiedzieć. Pierwszą opinie wystawię po 7 lub 10 ampułkach. Zobaczymy co to cudeńko potrafi. 

Pozdrawiam Sówka 81  

wtorek, 30 października 2012

Yves Rocher Waterproof Mascara

Siłą siłowni zostałam zmuszona do zakupienia tuszu wodoodpornego. Oczywiście w pierwszej kolejności skierowałam swoje kroki do Yves Rocher. Jak się ma kartę klienta to ciągnie. Zakup był szybki, a cena zabójcza 49.00zł. Chyba nigdy w życiu nie zapłaciłam takiej kasy za tusz do rzęs, jeśli już posiadałam jakiś z górnej półki to był to prezent. Taka sknera jestem. Obietnice producenta są obiecujące, a mianowicie dzięki zawartości wosku ryżowego zwiększa objętość rzęs bez pozostawiania grudek w, pogrubia rzęsy.


Yves Rocher Waterproof Mascara


Pojemność 9ml 

Samo opakowanie prezentuje się bardzo ciekawie, różowy pojemniczek z matalicznymi nadrukami w dwóch barwach srebrnej i ciemnego błękitu. Niestety jak to w YR naklejka informacyjna o produkcie w polskim języku jest bardzo skąpa w wiadomości. Wiele z niej się nie dowiemy. Przy zakręcaniu tuszu poczujemy lekki przeskok górnej części, który będzie świadczył o tym, że pojemnik został całkowicie i szczelnie domknięty. 






Szczoteczka w kształcie i rozmiarze jest raczej standardowa. Osobiście wolę pełne i grubiutkie szczoteczki, ale jeśli ktoś ma krótkie rzęsy to będzie idealna. Szczoteczka nabiera dość małą ilość tuszu więc musimy troszkę się pomęczyć i nałożyć kilka warstw ( zawsze kładę 3). Chyba, że jesteście posiadaczkami rzęs jak przysłowiowe firanki, to podejrzewam iż wystarczy jedna lub dwie warstwy. Sam tusz rozkłada się bardzo fajnie, może troszkę skleja rzęs lecz nie jest to duży problem. Bardzo intensywny czarny kolor i tylko w taki występuje. 


"Test siłowy" 

Przed siłownią 

Po siłowni

 Po półtora godzinnym treningu, zalewając się potem i szybkim prysznicu, jak widać na fotkach tusz utrzymał się całkiem przyzwoicie. Nie spływał podczas ćwiczeń czy też w trakcie kąpieli. Tylko jeden raz miałam uczucie lekkiego szczypania w oczy. Podejrzewam, że było to wynikiem bezpośredniego połączenia się potu  z tuszem, ale zdarzyło się to tylko raz na samym początku stosowania kosmetyku. 
Wadę jaką mogę wymienić jest fakt, że tusz lubi się kruszyć już w trakcie jego aplikacji. Nie jest to zbyt uciążliwe, wystarczy kontrolować sprawę. Poczekać aż dobrze wyschnie i sprawdzić czy się nie osypał, a w ciągu dnia raz na jakiś czas zerknąć w lusterko. 


Usuwanie go, to jest istny horror. Mój obecny płyn do demakijażu, a muszę powiedzieć, że jestem z niego zadowolono ledwo daje radę. Resztę domywam żelem, ale i tak zawsze coś zostaje. Po mimo wszystkich zalet tego produktu nie kupię go więcej w tej cenie 49.00zł. Uważam, że jest troszkę zawyżona jak na kosmetyk który już po nałożeniu zaczyna się kruszyć, ale cena promocyjna  29.90zł jaką w tej chwili proponuje sklep YR on line jest ok.


Pozdrawiam z zasypanego śniegiem Tarnowa Sówka 81 

środa, 24 października 2012

TATTOO


Pozwolicie, że troszkę odbiegnę od tematyki bloga. Notka może i będzie o pielęgnacji lecz tym razem nie twarzy czy ciała, a  tatuażu. Już wam tłumaczę z kąd ten pomysł. Od kilku lat jestem posiadaczką małego tatuażu, skromnego motylka którego widzicie po swojej lewej stronie. Po ostatniej operacji kolana postanowiłam  powiększyć swoją dziarkę. W tajemnicy  powiem wam, że łatwo nie było, gdyż moja druga połówka tak zbytnio nie jest przekonana do tych malunków. Ale kto by się oparł moim prośbą i błaganiom. No i jest świeżutki, nowiutki i bolący, lecz gdy na niego patrzę to wiem, że było warto!!! Tym bardziej iż wzór został wykonany odręcznie na mojej nodze przez tatuażystę, czyli jest jedyny w swoim rodzaju.
Słów kilka na wstępie.

 Zanim zdecydujecie się na zrobienie tatuażu przemyślcie to bardzo, ale to bardzo poważnie. Jest to nieodwracalna decyzja. Ten rysunek będzie wam towarzyszył w każdym momencie waszego życia. Podam wam mały przykład. Moja przyjaciółka tuż po uzyskaniu pełnoletności postanowiła zrobić sobie dziarkę. Niby mały wzorek na łopatce. TAK mały to może on i był ale wzór no cóż, pożałowała go za kilka lat. Zaręczyła się, planował ślub, wesele, fryzurę, sukienkę, a tu klops. Trupia czaszka na lewej łopatce nie za bardzo komponowała się z niewinną bielą wymarzonej sukienki. Niestety Pani Młoda z niechęciom wybrała inny krój sukienki i wierzcie mi tak wkurzonej jeszcze jej nigdy wcześniej nie widziałam.
ps. Pozdrawiam cię Wiolu :)

Lecimy dalej. 
Zakładamy, że macie już przemyślany i wybrany wzór oraz miejsce gdzie to cudo się ulokuje na waszym ciele, a tej decyzji jesteście pewni na przysłowiowy mur-beton. Nie biegnijcie do pierwszego, lepszego salonu tatuaży jaki napotkacie. Zróbcie najpierw wywiad środowiskowy. Zapytajcie znajomych którzy robili sobie tatuaże jaki salon polecają. Czytajcie fora tematyczne, a nawet zagadnijcie zupełnie obcą osobę na ulicy, jeżeli widzicie iż posiada ładnie wykonany tatuaż, gdzie go zrobił/zrobiła. 

Chyba nie muszę wam pisać jakie problemy mogą się wiązać z doborem nieodpowiednim  salonu. Spaprany tatuaż to pół biedy ale żótaczka to już nie są żarty. Kiedy już będziecie u tatuażysty nie bójcie się go pytać o kalifikacje czy też sprzęt, barwniki jakimi będzie wykonywał tatuaż. To są wasze prawa klienta, musicie dbać o własne zdrowie, a z kolei jest to obowiązkiem tatuażysty aby udzielić wam konkretnych, jasnych odpowiedzi oraz poinformować o ewentualnym ryzyku wykonania tatuażu i jego późniejszej pielęgnacji. 
JA nie jestem żadnym specjalistom w tym temacie, więc przekaże Wam informacje jakie uzyskałam w salonie Chawran Tattoo w Tarnowie gdzie dziś wykonałam tatuaż. 


Podstawowe zasady po wykonaniu tatuaż

  • Co najmniej 3 doby po tatuowaniu nie spożywaj alkoholu (przed też nie)
  • Unikaj wysiłku fizycznego
  • Nie wystawiaj tatuażu na działanie promieni słonecznych co najmniej 14 dni
  • Nie dotykaj tatuażu brudnymi rękami i chroń go przed zabrudzeniami
  • Przez co najmniej 14 dni nie korzystaj z basenu, sauny, siłowni, solarium oraz kąpielisk
  • Nie zaklejaj tatuażu gazą ani innymi dostępnymi środkami opatrunkowymi
  • Nie drap, ani nie trzyj wytatuowanego miejsca 
  • Nie odmocz tatuażu np. przez długie kąpiele. 

Jak pielęgnować świeży tatuaż


Na zdjęciu widzicie takie artykułu jak: folie spożywczą, uniwersalny przylepiec tkaninowy, mydło hipoalergiczne w płynie Biały Jeleń, maść Bepanthenol.
Gdy tatuażysta skończy prace, oczyści tatuaż, a następnie nałoży maść i osłoni tatuowane miejsce właśnie zwykłą folią spożywczą. Wy będziecie robić dokładnie to samo.



 Po około 2 godzinach od opuszczenia studia w zaciszu własnego domku ściągnełam folię i letnią wodą przemyłam wytatuowane miejsce używając do tego mydełka hipoalergicznego, następnie osuszyłam delikatnie tatuaż i przez około 15-20 minut nie zakrywałam go niczym.

Po upływie tego czasu naniosłam cienką warstwę maści wspomagającą gojenie  Bepanthenol, a następnie zakleiłam  wytatuowane miejsce folią spożywczą. 
Taki cykl w zależności od miejsca, rodzaju wzoru, oraz intensywności zbierającego się na skórze osocza powtarza się co 3-6 godz

Tatuaż powinno zaklejać się przez około 3 doby od jego wykonania, po upływie tego czasu około 3-5 razy dziennie przemywamy wytatuowane miejsce, a następnie smarujemy cienką warstwą maści Bepanthenol, przez około 10 dni, po tym okresie, można odstawić maść, a wygojony tatuaż smarować ok. 2 razy dziennie oliwką dla niemowląt, do momentu całkowitej regeneracji skóry. 



Zaznaczam iż informacje jakie wam przekazałam są zaledwie telegraficznym skrótem i ogólnym zarysem pielęgnacji tatuowanych miejsc jakie Ja sama otrzymałam dziś od tatuażysty. Wy robiąc sobie własny tatuaż za pewne otrzymacie konkretne wskazówki w studio jak prawidłowo dbać o dziarkę do momentu  jej wygojenia.  


A tak się prezentuje całość 







Pozdrawiam obolała ale zadowolona  Sówka 81

poniedziałek, 22 października 2012

MANHATTAN Wake Up Concealer

Dzień dobry w ten wyjątkowy piękny dzień !!! W Tarnowie piękna, złota Polska jesień, więc wykorzystuję każdą wolną chwile aby troszkę pobyć na zewnątrz i nacieszyć się może już ostatnimi tak ciepłymi, słonecznymi dniami. Lecz nie próżnuje i przygotowałam dla was recenzję rozświetlającego  korektora pod oczy MANHATTAN. To jest mój czwarty korektor pod oczy, wcześniej przerobiłam firmy takiej jak: Lovely- tragedia, ADOS- troszkę mniejsza tragedia, Vipera- całkiem niezły.


MANHATTAN Wake Up Concealer




Korektor jest przeznaczony do korygowania cieni pod oczami z lekkimi zaczerwienieniami. Ma im nadać świeży, promienny wygląd bez oznaka zmęczenia. Zawiera pigmenty odbijające światło. 
Kosmetyk został zapakowany w bardzo ładne, ekskluzywnie wyglądający pojemniczek, który kształtem i formą przypomina mniejszą wersje opakowania mascary. Nie będziemy mieć żadnych problemów z  zamknięciem czy otwarciem produktu gdyż elementy zostały do siebie idealnie dopasowane, również nie spotka nas, niemiła niespodzianka  w postaci rozlanego korektora w kosmetyczce. 

cena około 21.99zł


Ku uciesze większości użytkowniczek, korektor posiada mały, spłaszczony aplikator/pędzelek który usprawni równomierne rozłożenie kosmetyku. Resztę korektora oczywiście wklepujemy paluszkiem. Na końcówkę aplikatora  nabiera się spora ilość produktu, więc spokojnie jedno zanurzenie wystarcza na pokrycie cieni po obu stronach twarzy, jeśli nie są zbyt duże.


Jak do tej pory jestem zadowolona z tego produktu. Używam go około miesiąca i nie zauważyłam aby wysuszał skórę pod oczami czy też zbierał się w załamaniach. Ma lekką kremową konsystencje dobrze się wchłania, lecz wydaje mi się, że ma małe problemy z pokryciem dość mocno zasinionych oczu. Fajnie rozświetla cienie więc  używam go też w tym celu  na inne partie twarzy. Utrzymuje się praktycznie cały dzień, a jeśli zostanie dodatkowo utrwalony sypkim pudrem to z pewnością będziecie zadowolone z jego działania. 

 Uważam, że ten zakup był trafiony, czy kupię kolejny? Cóż trudno powiedzieć. Na rynku co rusz mamy jakieś nowinki i nie byłabym sobą gdybym nie chciała wypróbować czegoś innego, a nóż, widelec okaże się lepszy.  


A jakie są wasze ulubione korektory pod oczy? Czekam na komentarze Sówka 81

środa, 17 października 2012

Bielenda Krem Brązujący D/N Orzech i Bursztyn

Witam moje drogie. Dziś nad Tarnowem piękne słoneczko aż się chce żyć. Więc skoro jestem pełna pozytywnej energii, postanowiłam  napisać dla was recenzję, już niestety ostatniego produktu jaki dostałam do testowania od Bielendy. Muszę przyznać, że miałam z nim nie mały "zgryz". Przez pewien czas nie miałam żadnego zdania na jego temat, lecz z czasem przekonałam się do niego i zaczęłam zauważać skutki, a raczej pozytywne efekty działania kremu. Przy recenzji balsamu z tej samej linii Magdalena B pozostawiła komentarz, iż ciekawi ją działanie zawartego bursztynu w tych produktach. Poszperałam, poszukałam i dowiedziałam się co nieco na ten temat.
 
Bielenda Krem Brązujący D/N Orzech
i Bursztyn 


Zacznijmy więc od Bursztynu i jego właściwości.  Aktywność bursztynu doskonale regeneruje skórę zmęczoną, pobudza jej metabolizm, zapobiega tworzeniu się wolnych rodników dzięki zawartych w nim naturalnych antyoksydantów. Składa się głównie z węgla, tlenu, wodoru i niewielkich ilości siarki i jodu. Po użyciu kosmetyków zawierających bursztyn skóra staje się jędrna, elastyczna, napięta i wygląda młodo i świeżo. 
Bursztyn jest równie świetnym sposobem na przetłuszczające się włosy. W medycynie naturalnej nalewka z bursztynu jest stosowana w takich schorzeniach jak: nadciśnienie, reumatyzm, uspakaja, wspomaga pracę żołądka i wspomaga układ odpornościowy. 


Bielenda Krem Dzień/Noc



Krem został opakowany w tekturowy kartonik z którego przeczytamy pełen opis produktu. Grafika kartoniku skomponowana tematycznie w odniesieniu do głównych składników kremu. Wewnątrz pudełeczka umieszczono biały, okrągły pojemnik z skromną nalepką informującą nas o jego zawartości. Na prawdę szkoda, że główne opakowanie nie jest tak bogate jak karton zewnętrzny. 


Opis produktu




W telegraficznym skrócie odniosę się do informacji zawartych na opakowaniu.

  • Owszem nadaje skórze delikatny odcień opalenizny
  • Przywraca zdrowy koloryt cery
  • W tym punkciku wielkie brawa bo faktycznie wyrównał koloryt skóry, moje pajączki przestały być tak bardzo widoczne. 
  • Nawilża i pielęgnuje. Skóra jest widocznie odżywiona, delikatna w dotyku, gładka. 
  • Nie robi smug 
  • Ważna informacja SYSTEMATYCZNOŚĆ. Dopiero gdy zaczęłam go tachać z sobą na siłownie i używać jak przykazano, zauważyłam jego działanie. 


Bielenda Orzech&Bursztyn Naturalna Opalenizna 

50ml


Krem ma delikatny zapach, lekką lecz troszkę tłustawą konsystencje, po mimo tego dobrze się rozprowadza i szybko wchłania. Kolor kremiku jak widać na zdjęciu jest w odcieniu ecru. Średnia wydajność, gdy zaczęłam  stosować go dwa razy dziennie na twarz i szyję po prostu znikał w oczach. Muszę przyznać, że polubiłam się z nim, skóra jest rozświetlona, nabiera młodzieńczego wyglądu. Mam tylko dwa zastrzeżenia moja strefa "T" co nieco się błyszczała i opakowanie, to białe pudełeczko na prawdę wygląda nie specjalnie. 



Pozdrawiam Sówka 81

wtorek, 16 października 2012

Yves Rocher Żele pod prysznic

Parę miesięcy temu zakupiłam trzy żele pod prysznic od Yves Rocher. Jako stała klientka mam kartę na którą zbieram punkty, za dokonane zakupy oraz dostaje różnego rodzaju bony promocyjne. Tak było właśnie w przypadku tych żeli, dzięki "czekom zakupowym" miałam okazje zakupić je w obniżonej cenie, a dodatkowo trzecia sztuka była gratis. Kto by się nie skusił na taką ofertę, żal by było nie wziąć.



Jardins Du Monde Żel pod prysznicYLANG YLANG


Składniki pochodzenia roślinnego:
  •  Olejek z kwiatów Ylang Ylang z Komorów. Olejek zawiera kwas benzoesowy, seskwiterpeny, geraniol, eugenol i pinen. Aromat tej rośliny jest używany jako afrodyzjak :).
  • Gliceryna
  • Baza myjąca
  • pH neutralne dla skóry.
Zapach jest słodki, przyjemny z lekką nutką świeżości.Taki aromat działa relaksująco i odprężająco. Żel lekko się pieni, dobrze rozprowadza. Cóż można więcej od żelu wymagać, chyba jeszcze tylko tyle żeby mył i robi to. 



Jardins Du Monde Żel pod prysznic Pomarańcza z Florydy 

200ml/8.90zł
  • Formuła żelu o neutralnym dla skóry pH
  • Żel wzbogacony jest o składniki łagodzące i nawilżające
Jeśli ktoś uwielbia takie soczyste zapachy to ten żel z pewnością jest dla niego. Mocny cytrusowy, energetyzujący aromat, z rana daje niezłego "kopa". Bardo lubię takie zapachy zwłaszcza latem. Niestety z tym nawilżaniem sprawa ma się na dwa razy. Balsam i tak musiał być.  



Jardins Du Monde Żel pod prysznic Ziarna Kawy

200ml/8.90zł
Składniki pochodzenia roślinnego:
  • Wyciąg z Brazylijskich ziarnen kawy
  • Gliceryna
  • Baza myjąca 
  • pH neutralne dla skóry.
Przypomnijcie sobie aromat najpyszniejszej kawy jaką miałyście okazje pić....... już? Gotowe?........ Więc tak dokładnie pachnie ten żel. Istne cudo, można by go wypić wprost z tej butelki. Zapach jest niesamowity, subtelny, delikatny, lekko słodkawy, mam ochotę się nim oblać i nie spłukiwać. Żel jest w kremowo-mlecznej konsystencje. Super sprawdza się na małą jesienną chandrę. 


Polecam, świetne zapachy tylko troszkę krótko się utrzymują, ale ogółem całkiem sympatyczne produkty. 


Pozdrawiam Sówka 81 


sobota, 13 października 2012

München&OktoberFest


Obiecałam wam kilka fotek z mojego małego urlopu. Proszę wybaczcie mi ich  słabą jakość, gdyż zapomniałam aparatu i wszystkie zdjęcia zostały zrobione telefonem. Po mimo iż natrzaskałam ogromną ilość fot, to po przeglądnięciu, nie wiele nadaje się do publikacji. Starałam się wybrać te najlepsze.
 Zobaczycie na nich: najpiękniejszą starówkę Marienplatz, jeden z wielu zamków München Hofgarten Schleißheim i oczywiście co nieco z placu gdzie odbywają się dożynki OktoberFest 2012. Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć wam miłego oglądania.       ENJOY!!!!

Marienplatz Nowy Ratusz





Hofgarten Schleißheim 







OktoberFest 2012















Jeśli macie taką samą pogodę jak Ja, czyli zimno, szaro i pochmurno, to mam nadzieję że te fotki troszkę poprawiły wam humory.  Pozdrawiam Sówka81