wtorek, 2 października 2012

Bielenda Orzech&Bursztyn Brązujący mus do ciała

Lecimy proszę państwa z zaległościami, gdyż zaczynam czuć wyrzuty sumienia z powodu moich zaniedbań na blogu. Nad Tarnowem piękne słońce więc chęci do pracy są. Będzie to pierwsza recenzja dla firmy Bielenda, z którą udało mi się  nawiązałam współprace. Bielenda jest jedną z nielicznych polskich firm kosmetycznych, które bazują na naturalnych składnikach w produkcji  swoich kosmetyków. I tu już ogromny plus ode mnie. Ceny kosmetyków są dość zróżnicowane lecz zbytnio nie wygórowane. 



Bielenda Brązujący Mus Do Ciała Orzech&Bursztyn 


Zaczniemy od opakowania pojemność 200ml. Format okrągłego pudełka, dodatkowo włożone w logowane,  wycięte pudełeczko na którym umieszczono również informacje o kosmetyku. Nie bardzo ten pomysł mi się podoba, gdyż czasami lubię powrócić do informacji na temat produktu, a przecież nikt nie będzie trzymał dodatkowych, pustych opakowań z używanego kosmetyku. Wieczko, zakrętką dość praktyczna, o dziwo nie zostało prze zemnie usmarowane resztkami balsamu, co się często u mnie zdarza gdy kosmetyk nie jest zapakowany w tubkę. Ogólny dizajn całkiem fajny, przyciągający wzrok lecz po wyciągnięciu z pierwszej osłonki traci troszkę z tego ekskluzywnego wyglądu. Jeszcze jedna wada ,oczywiście targałam go z sobą na moją wyprawę, po 20 godzinnej podróży, część musu zlała się na wieczko i miałam małą niespodziankę po otwarciu,  spora jego ilość wylądowała na podłodze, po mimo iż nie zerwałam całkowicie wewnętrznej zabezpieczającej folii. 


Skład i informacje od producenta



Producent użył pięknych, górnolotnych słów określających działanie musu. Troszkę je zweryfikuję według własnych odczuć jakich doznałam podczas stosowania kosmetyku. Moja skóra raczej nie jest szara czy też zmęczona, a koloryt raczej mam równy :). Opalam się całkiem nieźle, a oprócz twarzy to nie mam przebarwień. Wrażliwość na słońce tylko ze względu na pękające naczynka. Sama czytając ten opis chyba stwierdzę zaraz, że ten kosmetyk nie jest dla mnie, ale dobra idziemy dalej. 
  • Muszę się zgodzić że produkt faktycznie ma lekką konsystencje.
  • Z tą naturalną opalenizną troszkę przesadzono. Jestem posiadaczką raczej ciemnej karnacji, tu gdzież opaloną i spektakularnego przybrązowienia nie zauważyła. Może raczej wizualne spowolnienie blaknięcia skóry. Coś w tym stylu nasunęło mi się na myśl. 
  • Poprawia jędrność i elastyczność skóry, intensywnie nawilża. Moja skóra jest wymagająca i bardzo sucha a mus w tym temacie spisał się w 100%.
  • Dobrze się aplikuje, szybko wchłania, raczej nie brudzi bielizny chyba że przesadzimy z ilością i nie zdąży się wchłonąć. 
  • Nie pozostawia smug i równomiernie się zmywa.



Brązujący mus do ciała z złotą perłą BIELENDA 

Termin ważności 12 miesięcy

Ważnym i chyba najbardziej widocznym elementem musu są złote drobinki perły, które w okresie letnim z pewnością będą pięknie rozświetlały skórę. Zapach kosmetyku jest bardzo przyjemny raczej świeży. Jest to mój czwarty produkt z gatunku balsamów brązujących co pozwala mi na śmiałe stwierdzenia, że najmniej czuć go tym specyficznym zapachem bronzerów typu "pieczony kurczak". Poleciłabym go osobą które mają swoją naturalną karnacje ciemniejszą lub troszkę opaloną. Sądząc sama po, sobie to właśnie dla takiej grupy kobiet powinien być skierowany ten produkt, gdyż daje on raczej możliwość podtrzymania efektu opalenizny. 


Pozdrawiam Sówka 81 i czekam na wasze opinie. 

12 komentarzy:

  1. Lubię ten balsam, ale i tak nie dałam rady zużyć go latem. Drobinki ładnie błyszczą, ale mogłyby się ciut dłużej na skórze utrzymywać:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja to jestem bladzi och :D
    Ten bursztyn mnie bardzo zaciekawił w tym produkcie; )

    OdpowiedzUsuń
  3. ja się raczej nie opalam, również z powodu pękających naczynek na udach w szczególności, kilku pieprzyków które nie powinny być na słońcu i bardzo jasnej karnacji, gdzie słonko zaraz powoduje oparzenia, ale z balsamami brązującymi mam złe doświadczenia i wolę ich nie używać ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przepadam za brązujacymi kosmetykami :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Byłam bardzo ciekawa opinii na temat tego produktu. Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. czekałam na opinię o nim :) chciałabym go wytestować :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tym razem to nie dla mnie - nie używam w ogóle brązujących smarowideł :) Ale ładne zdjęcia, nabrałam ochoty na pochrupanie orzechów :))

    OdpowiedzUsuń
  8. takie bronzery nie dla mnie, nie używam, ale ogólnie też lubię Bielendę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. lubie takie maselka, ale do niego jestem za blada...

    OdpowiedzUsuń
  10. slyszalam ze te wszelkie masla z bielendy sa super :) tego jeszcze nie testowalam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Akurat tego masełka nie miałam. Pewnie ze względu na to, że wszystkie brązujące mają przykry zapach, którgo nie umiem znieść.

    OdpowiedzUsuń
  12. póki nie zeszła mi cała letnia opalenizna, chyba sobie go sprawię - może troszkę ożywi koloryt ;)

    OdpowiedzUsuń

Liczę się z twoją opinią więc nie zwlekaj tylko pisz :) Sprawisz mi tym ogromną przyjemność, a Ja postaram się odwdzięczyć.