poniedziałek, 10 września 2012

Dove Summer Glow


Wiem, wiem  "projekt denko" i nie powinnam go kupić, ale co miałam zrobić jak na każdym blogu tylko Ochy! I Achy! Na jego temat. Przecież same wiecie jak to potrafi człowieka obleźć  i choć by  miał wyciągnąć ostatnie grosze z portfele to pójdzie i kupi. Ostatnich groszy nie wyciągałam ale złamał zasadę, że nie kupuje do puki nie zużyje. Ale przecież zasady są po to aby je łamać, czyż nie tak? Ok.już koniec z tymi wymówkami, bo im bardziej się tłumaczę tym bardziej czuje się winna. Winna? Nie!!! jestem zachwycona a trudno mnie zadowolić :). To jest mój kolejny balsam brązujący przerobiłam już Eveline który używałam przez bardzo długi czas, następnie  Ziaja który też się fajnie spisał bo dobrze nawilżał i przyszła kolej na DOVE.



DOVE Summer Glow


Jak weszłam w jego posiadanie już wiecie, a dla czego mnie tak zachwycił z resztą jak większość z was już piszę. Po pierwsze siła reklamy, po drugie bardzo ładne estetyczne i wygodne opakowanie, po trzecie był na promocji 12.99zł


Pojemność 250ml

Co mnie urzekło w dalszej kolejności. Kolor nie balsamu lecz efektu jaki tworzy na skórze, miły przyjemny, naturalny, lekki, brąz. Dopiero po jego dłuższym stosowaniu zauważyłam tę różnice Ziaja i Eveline też ładnie brązowiły lecz kolor jaki nadawały były lekko pomarańczowy. Zapach subtelny z nutką ekskluzywnych perfum, tak jakoś się mi skojarzyło.  



Sam balsam ma lekko kremowy kolor i równie subtelną konsystencje, dobrze się rozprowadza, szybko wchłania i faktycznie tak po trzecim użyciu mamy fajny kolorek, nawilża tak w sam raz. Co do brudzenia odzieży raczej nie stwierdziłam no chyba, żeby wliczyć taką ekstremalną sytuacje jak całonocne tańce tu sobie nie poradził i moja bielutka, nowiutka bielizna była brązowiutka. Wszystko ładnie się sprało więc wybaczam. A zapomniałam, nie robi zacieków, nieraz nałożę taką warstwę na nogi, że aż kipi i nic jest elegancko, również nie ma tak intensywnego tego specyficznego zapachu bronzerów.  Kocham polskie kosmetyki lecz Ziaja przegrała to starcie i stoi w szafce. 


Z pewnością nie jedna z was używała tego balsamu jestem ciekawa waszych spostrzeżeń. Czy wszystkie jesteście tak z niego zadowolone jak Ja? 

Pozdrawiam Sówka 81

14 komentarzy:

  1. moja mama go uwielbia :) ja również lubię, nawet bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Używałam kiedyś kiedyś:)Był całkiem fajny:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem bardzo zadowolona- szybki efekt, pięknie mieniące się drobinki, ładny zapach, przyjemna konsystencja. Kolor mógłby być bardziej naturalny. Może nawet lubię go bardziej jak Lirene, który pozostawia tłustą powłokę,

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdzie nie mogę go dostać, a jest na mojej liście must have :)

    OdpowiedzUsuń
  5. a mnie zostawial smugi :( sredniak jak na moj gust :P

    OdpowiedzUsuń
  6. oj długo zastanawiałam się nad nim i Lirene Mocca, wybrałam Lirene i żałuje :/ póki co jestem wierna Ziaji i więcej nie kupuje zamin nie zużyje :)))
    I.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem ogromnie ciekawa tego balsamu :))

    W wolnej chwili zapraszam do mnie na news ;))

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam sie z Toba...jest swietny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. nigdy nie stoswalam, ale mnie zachecilas

    OdpowiedzUsuń
  10. taak, ja jestem bardzo!! Jest super:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja nie jestem przekonana do tej firmy, tym bardziej, że podobno testują kosmetyki na zwierzętach, a dla mnie to jest ważne tym bardziej, że sama przechodzę na wegetarianizm.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jaka piękna forma prezentacji! Świetnie wymyśliłaś te zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  13. muszę go koniecznie kupić w takim razie jak już wykończę swoje Lirene Body Arabica:)

    OdpowiedzUsuń

Liczę się z twoją opinią więc nie zwlekaj tylko pisz :) Sprawisz mi tym ogromną przyjemność, a Ja postaram się odwdzięczyć.